środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 4 : Dolina Rosseau juz blisko

Po kilku dniach spędzonych w siodle, cała piątka była już daleko na wschodzie królestwa, zaledwie kilkanaście godzin drogi do Doliny  Rosseau, w której z kryształowych wód jeziora miała objawić im się Wyrocznia, aby wskazać miejsce, gdzie ukryte zostało Berło Przeznaczenia. Kilkanaście godzin to co prawda wciąż sporo, ale w porównaniu do tego, ile już jechali, wydawało się to śmiesznie krótkim okresem czasu. Przez te parę dni Aurore i Lana Sophia bardzo zbliżyły się z Arthurem, a Marina robiła postępy z Christianem. Oczywiście wampirzy książę dalej miał w nosie opinię pozostałych uczestników wyprawy i, kiedy tylko naszła go ochota, zarządzał przymusowy postój, po czym, ignorując ich protesty, znikał na jakieś półgodziny albo i dłużej, a potem wracał cały umazany krwią jak gdyby nigdy nic. Aurore nie wiedziała, co syrena widzi w tym egoistycznym ignorancie, który żerował na niewinnych mieszkańcach Arindell  i pozbawiał ich większości krwi, zamiast wykorzystać zapasy, przechowywane w butelkach. Elficka księżniczka podejrzewała, że być może sporą rolę w zauroczeniu Mariny odegrał wygląd Meridiandczyka. Mimo całej swojej niechęci do Christiana, Aurore nie mogła zaprzeczyć, że nie był on przystojny... oczywiście jak na wampira. W jej mniemaniu uroda to jedyna pozytywna cecha wiecznie naburmuszonego księcia, lecz to i tak za mało, by dało się go polubić. No ale najwidoczniej Marina miała w tej sprawie inne zdanie. Syrena robiła wszystko, by tylko Christian ją zauważył. Gdzie szedł książę, tam szła i ona. Christian coś powiedział, ona natychmiast potakiwała. Co ciekawe, jej zabiegi przynosiły skutki, lecz niestety nie do końca takie, jakie by chciała...
Wampir musiałby być ślepy, by nie zauważyć, że Marina się w nim zadurzyła, no ale, na nieszczęście syreny, on nie sprawiał wrażenia osoby, która zainteresowała się nią ze względu na charakter czy osobowość. Wręcz przeciwnie. Christian stwierdził, że jest ładna, więc będzie można się trochę pobawić jej uczuciami, tak w ramach rozrywki i umilenia czasu podróży. Książę traktował ją przedmiotowo. Marina była dla niego jak taka maskotka, którą można się pobawić, a potem rzucić w kąt i zapomnieć, żeby potem przypomnieć sobie o niej, gdy zawieje nudą. Aurore mówiła Marinie, że nie warto w ogóle próbować się w cokolwiek zaangażować z nim, ale syrena powiedziała wtedy, że księżniczka jest po prostu zazdrosna o to, że Christian zwrócił na nią uwagę. Wtedy rozdrażniona księżniczka porzuciła ten temat i rzuciła tylko jej na odchodne, żeby robiła, co chce, ale niech potem nie przybiega do reszty z płaczem i niech nie narzeka, jak już Christian ją wykorzysta i porzuci. Łatwo się domyślić, że i te słowa nie zrobiły na Marinie najmniejszego wrażenia.
- Daję im tydzień, a potem wampirek z nią zerwie i Marina będzie ubolewać nad trudami życia do końca wyprawy - powiedziała zgryźliwym tonem Lana Sophia, piekąc właśnie mięso w rozpalonym dopiero co ognisku. Dzięki zdolnościom magicznym Arthura, nie trzeba było się bać, że żywność się przeterminuje, co stanowiło duży plus i spore ułatwienie dla podróżujących. Cała piątka chwilę temu postanowiła rozbić obóz pośrodku leśnej polany. Zaraz miał zapaść zmrok, a oni potrzebowali odpoczynku, aby jutro już bez zbędnych postoi dotrzeć do upragnionej Doliny Rosseau. Arthur siedział właśnie między Laną Sophią a Aurore przy ognisku, przygotowując jedzenie i rozmawiając z nimi szeptem. Christian natomiast postanowił przenieść zabawę osobą Mariny na wyższy poziom, w rezultacie czego oboje teraz obściskiwali się pod drzewami, przyprawiając tym samym  wilkołaczkę i elficę o mdłości. Arthura natomiast cała ta sytuacja zdawała się nieźle bawić.
- Ja obstawiam dwa - wtrąciła się Aurore, obserwując z niesmakiem, jak ci dwoje wręcz się połykają.
- Co jak co, ale trzeba mu przyznać, że potrafi bajerować laski - powiedział Arthur z uznaniem. - No co?! Znają się kilka dni, a Marina już się z nim migdali. Ja stwierdzam tylko fakt - rzucił w odpowiedzi na zdumione spojrzenie Aurore. - Może i Marina jest w niego wpatrzona jak w obrazek, ale sądzę, że swój rozum jeszcze zachowała - dodał po chwili chłopak.
- Chodzi ci o to, czy zaciągnie ją do łóżka czy nie? - domyśliła się księżniczka, marszcząc brwi.
- Bingo - rzucił Arthur, zajadając się świeżo upieczona kolacją.
- Nie chcę być nie miła, bo ja zawszę jestem miła, nawet jak nie jestem, to i tak jestem, ale coś mi się wydaje, że Christian jeszcze trochę podziała i dostanie to, na co ma ochotę - ozwała się Lana Sophia, krzywiąc się na sam dźwięk jego imienia.
- Wiecie co? Jesteśmy okropni, że tak mówimy za ich plecami - powiedziała w końcu Aurore, obracając w dłoniach medalion, powierzony jej przez ojca i pozostałych władców Erithel.
- Może i tak, ale skoro Marina jest taka naiwna i mimo twoich ostrzeżeń, nie przestaje się do niego łasić, sama jest sobie winna. Albo raczej będzie, jak to już się stanie - mruknęła pod nosem Lana, przenosząc wzrok z Arthura i Aurore na Christiana i Marinę. W księżycowym świetle właśnie błysnęły kły. Wampir zanóżył kły w białej szyi dziewczyny. Syrena odrzuciła do tyłu głowę, a on pił i pił. Nie wyrywała się, pozwalała mu na to. - Smacznego! - zawołała na głos wilkołaczka. Christian oderwał się na chwilę od swej zabawki. Twarz miał całą umazaną we krwi, a czerwone oczy błyszczały złowrogo.
- Dziękuję - rzucił, nawet nie chowając kłów, po czym zatopił je w szyi dziewczyny raz jeszcze i znów zaczął pić.
***
Z samego rana wyruszyli ku Dolinie Rosseau. Cała piątka jechała niestrudzenie przez jedenaście kolejnych godzin, aż w końcu ujrzeli cel. Gdy znaleźli się na porośniętym wysoką do kolan trawą pagórku, ich oczom ukazały się z oddali dwie piętrzące się ku niebu szklane wieże, zdające się emanować srebrnym blaskiem. Pomiędzy nimi lśniły w słońcu błękitne wody Kryształowego Jeziora. Przystanęli na chwilę.
- Patrzcie, już nie daleko! - zawołała entuzjastycznie Lana Sophia, uśmiechając się od ucha do ucha.
- No to jedziemy. Zobaczymy, co mądrego powie nam ta cała Wyrocznia - rzucił Arhur, po czym ponaglił konia. Za nim ruszyły Lana Sophia i Marina. Aurore również chciała już jechać dalej, ale wtedy zauważyła, że Christian rozgląda się dookoła z pewnego rodzaju... sama nie wiedziała... niepokojem? Obawą?
- Wszystko w porządku? - spytała księżniczka, przyglądając się wampirowi badawczo.
- Co takiego? Możesz powtórzyć? - ozwał się Christian, wyrwany z zamyślenia. Chłopak oderwał wzrok od ciągnącego się za nimi gęstego, ciemnego lasu. Nie wiedzieć czemu, wampir miał niejasne poczucie, jakby ktoś go obserwował, ale za każdym razem, gdy się obracał, nikogo za sobą nie widział. To samo uczucie towarzyszyło mu już od co najmniej kilku dni. Czyżby zaczynał wariować?
- Pytałam, czy wszystko w porządku... - powiedziała Aurore, odgarniając z oczu niesforny złoty kosmyk, który zdołał wymknąć się z jej warkocza. - Ostatnio jakoś dziwnie się zachowujesz.... - zauwazyła.
- Nagle zaczęłaś się o mnie troszczyć? - zadrwił Christian, siląc się na swobodny ton. Książę Meridianu posłał jej lekko złośliwy uśmieszek, a ona spojrzała tylko wymownie w niebo. - Myślałem, że nie darzysz mnie sympatią. Czyżby coś się zmieniło od tych kilku godzin, kiedy to naskoczyłaś na mnie za to, że rzekomo bawię się uczuciami biednej Mariny? 
- A się nie bawisz? I nie, nie zmieniło się - odparła chłodno Aurore, mierząc go nieprzychylnym spojrzeniem.
- Zaraz tam bawię - Christian machnął lekceważąco ręką. - Ona miała nadzieję, że coś między nami się rozwinie, a ja tylko zrealizowałem jej małe pragnienie. Czyż to nie szlachetne z mojej strony? - spytał z pewnego rodzaju rozbawieniem, unosząc wysoko jasne brwi.
- To podłe z twojej strony. Tylko ją wykorzystujesz - zarzuciła mu księżniczka, a jej błękitne oczy błysnęły złością.
- Właściwie to czemu cię tak interesuje to, w co pogrywam z Mariną? Przecież nie jesteście przyjaciółkami. Kilka dni to stanowczo zbyt mało, byście się zdążyły tak do siebie zbliżyć - Christian zmierzył ją bystrym spojrzeniem swych krwistoczerwonych oczu.
- Po prostu nie podoba mi się sposób, w jaki ją traktujesz, jak się nią bawisz. Może i wam, wampirom, jest wszystko jedno czy kogoś skrzywdzicie, czy nie, ale my, elfy, nie możemy przejść obojętnie, gdy komuś dzieje się krzywda - odparła dziewczyna.
- Jest jeszcze jedna rzecz, którą robicie "wy, elfy", oprócz "bronienia uciśnionych" - zadrwił wampir, posyłając jej protekcjonalne spojrzenie. 
- Jaka niby?
- Zawsze wtrącacie się w nieswoje sprawy - wycedził Christian przez zaciśnięte zęby, a z jego twarzy zniknął całkowicie wyraz rozbawienia. - Uważacie się za lepszych, chociaż wcale tacy nie jesteście. Nawet kiedy nastały czasy sojuszu między pięcioma królestwami i teoretycznie wszyscy powinniśmy być równi, wy nadal chcecie grać pierwsze skrzypce - powiedział Christian ze wzgardą. 
- Wcale tak nie jest! - zawołała wojowniczo Aurore. - To Meridian zawsze łamał warunki Przymierza! 
- Wielkie mi Przymierze - prychnął wampir. - W przeciwieństwie do ciebie, pamiętam czasy przed Porozumieniem. Nam, wampirom, było wtedy o niebo lepiej. Do dziś nie wiem, dlaczego ojciec chciał, byśmy się sprzymierzyli - chłopak pokręcił głową. 
- To po co tu jesteś?! - Aurore już prawie krzyczała. Puszczały jej nerwy. - Dlaczego zależy ci na Berle?!
- Kto powiedział, że mi zależy? - roześmiał się. - Wlokę się tu z wami tylko i wyłącznie po to, żeby przekonać ojca, że jednak jestem odpowiedzialny i, że może mi już bez obaw powierzyć koronę. Tak naprawdę to całe Berło mnie w ogóle nie obchodzi. Ten sojusz jest żałosny. Tak bardzo, że aż śmieszny. 
- Śmieszny? Śmieszny?! - księżniczka poczuła, jak zalewa ją fala bezsilnej wściekłości. - Bez sojuszu, dalej ginęliby niewinni z naszych krain, to też cię śmieszy?! 
- Jestem wampirem. Wiesz, ile obchodzą mnie biedne, małe elfiki jak ty...  - odrzekł jadowicie Christian. Aurore jeszcze nigdy nie miała takiej ochoty, by kogoś spoliczkować jak w tym momencie. Pewnie zrobiłaby to, gdyby oboje z Christianem nie siedzieli na koniach. Nawet gdyby ona zsiadła ze swojego jednorożca, nie dałaby rady ściągną księcia z grzbietu jego rumaka.
- Mój ojciec miał rację. Wampiry nie tylko sieją śmierć. One po prostu nią są. Żyjecie tylko po to, by zabijać. Po nic więcej. Jesteście potworami, nic ponad to - wycedziła przez zaciśnięte zęby dziewczyna, powoli tracąc panowanie nad sobą.
Christian roześmiał się tylko krótko bez cienia rozbawienia.
- A wy? Wy czym jesteście?! - warknął gniewnie, a jego czerwone oczy błysnęły demonicznie. Książę z całej siły musiał się powstrzymywać, by nie zaczęły mu się wydłużać kły. - Kto najeżdżał nasze ziemie, paląc wszystko dookoła? No kto?!
- Sami zaczęliście - syknęła Aurore.
- Nie zaczęlibyśmy, gdybyście nie dali nam powodu! - krzyknął Christian. Wszystkie starania na nic. Błysnęły kły. Czuł wzburzoną krew, płynącą w żyłach dziewczyny. Jeszcze chwila, a rzuciłby się na nią, gdyby wtedy nie przyjechała Lana Sophia. Wilkołaczka zawróciła, gdy wraz z Arthurem spostrzegła, że za nimi nie ma ani Aurore, ani Christiana.
- Co z wami? Coś nie tak? - spytała dziewczyna, zatrzymując swojego konia centralnie pomiędzy nimi.
- Nie. Wszystko w porządku - rzucił wampir, opanowując się w ułamku sekundy. Chłopak ostatni raz zmierzył elficę nienawistnym spojrzeniem, po czym strzelił lejcami i ruszył przed siebie, zostawiając dziewczęta w tyle.
- A jego co ugryzło? - zdumiała się Lana. Aurore pokręciła w milczeniu głową, przez chwilę niezdolna, by powiedzieć cokolwiek, po czym wykrztusiła tylko:
- Nie pytaj. Po prostu nie pytaj.
__________________________________________________________
Meridiane Falori ^^^
Co myślicie? Wiem, że ten rozdział to jeden wielki dialog, ale tego nie mogłam opisać inaczej ;) Mam nadzieję, że chociaż troszeczkę wam się podobało ^^^
ASK [KLIK] 
TWITTER [KLIK] 
TUMBLR [KLIK] 
FACEBOOK [KLIK] 

lAJKNIJCIE STRONĘ MOJEJ BFF, PROSZĘ :* [KLIK] 

10 komentarzy:

  1. XD Super xD
    XD Nie lubię Christana xd
    Ale lubię Lanę

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie nie lubię Aurore. Byłam pewna, że to będzie moja ulubiona postać (bo elfka), a jednak się myliłam.
    Lubię Chrisa i Arthie'ego :3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mało napiszę bo wena mi szwankuje...
    Rozdział prze genialny!
    Kłótnia Aurore i Christiana, wow. Będzie się między nimi działo, ooj będzie. Ale i tak coś czuję że poczują do siebie mięte. Podobnie przecież było z Ellie i Falenem gdy byli w Herpenton (czy czymś tam, no u ludzi)
    No ale dobrze że dodarli do ej Wyroczni, teraz będą wiedzieli co ich będzie czekało.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny,
    Elfik Elen

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezła kłótnia :P Coś czuję, że nie łatwo będzie im współpracować.
    A co do Mariny, to ciekawi mnie jak się dalej potoczy jej "miłość" z Christianem. Może się w końcu opamięta...
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jasne, że podobało! Bardzo ciekawa kłótnia. Już lubię tę relację między Christianem a Aurorą! *,* hehe ciekawe, co się z tego rozwinie :D
    A tam, że dialog, potem pewnie będziesz miała czas, by pokazać, jak dobrze opisujesz miejsca czy sytuacje. Na przykład jak już dojadą do tej doliny to wtedy pewnie będziesz ją opisywać. Pewnych rzeczy po prostu inaczej się nie da przedstawić :)
    Też mnie ciekawi jak potoczy się dalej ta relacja między wampirem a syreną. Czy Marina przejrzy na oczy zanim będzie za późno? :) Mam nadzieję, że tak, bo nie ma potrzeby, by krzywdzili się nawzajem już na początku wyprawy :) Ale wiem, że nie będzie jej łatwo przejrzeć na oczy. Jak już się zadurzyła to na dłużej, ale mam nadzieję, że nie na długo :D
    Ja czekam na moment, gdy skopią sobie tyłki - żołnierze króla wampirów vs ta kochana piąteczka :D Wiesz, że ja uwielbiam takie momenty, więc pewnie się już nie dziwisz :D
    Co myślę? Sądzę, że rozdział jest ciekawy i że nim pokazałaś nam jakie są relacje między poszczególnymi osobami - te najważniejsze relacje, a to chyba najważniejsze, by ruszyć dalej i działać :) Znaczy ty będziesz działać, my będziemy czytali i nam się nie będzie już mylić :)
    Cóż, czekam na kolejny!!! I co tam im wyrocznia powie... ;p
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział niesamowity po prostu brak mi słów. Kłótnia Aurore z Christianem była świetna, nie wim jak oni ze oba wytrzymają ale czuje że będą w końcu razem bo przecież od nienawiści do miłości jeden krok (czy jak to się mówi). Mam też nadzieje że Marina odzyska rozum i nie da zrobić z siebie zabaweczki. :D Nie moge doczekać się następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciety ten Christian :) szczerze to ma coś po tatusiu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę to weszło w romans ale nadal podtrzymywane fantastyką. Zgadzam się z poprzedniczką, Christian ma coś po tacie.:D Jestem ciekawa co dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. AWESOME!!!!
    Kocham <3
    Lana i Arthur
    Aurore i Dracons
    Lecę czytać dalej ;-)
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię Lanę
    Lubię Christiaa
    Lubię Aurore
    Lubię Arthura...
    Nie lubię Mariny! XD Jest totalnie tępa! :D
    A no i lubię te kłótnie między Aurore, a Christianem! :P

    OdpowiedzUsuń