poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 3 : Zdrada najbliższych boli najbardziej

Zabrali ze sobą dwa duże namioty, tak więc Aurore, Lana i Marina spały w jednym, a Christian nocował z Arthurem. Wampir ledwo krył niezadowolenie. Nie lubił się czymkolwiek z kimkolwiek dzielić. Christian był stereotypowym jedynakiem. Czuł się nieswojo, nie znajdując się w centrum uwagi i, jak już wspominałam, dzieląc się. No a fakt, że był księciem, nie pomagał mu. Tej nocy elfka nie zmrużyła oka. Nie mogła przestać rozmyślać o tym, co ich jutro czeka, a także o tym, jak wiele trudności spotka ich na drodze do Berła. Albowiem dziewczyna nawet się nie łudziła, że będzie łatwo. Bo nie będzie. Aurore miała tylko nadzieję, że Wyrocznia nie powie im, że wywieziono tak cenny artefakt poza granice Erithel. Jeśli Berło znalazłoby się w państwie ludzi -  smoków - Heriet - albo w Irysyd, ojczyźnie demonicznych czarnoksiężników, odebranie go graniczyło z cudem.





- No, zbieramy manatki i ruszamy dalej - zakomenderowała ochoczo Lana, gdy byli już po śniadaniu.

- Osobiście wciąż uważam, że to nieludzka pora. Ratowanie świata ratowaniem świata, ale wyspać też się kiedyś trzeba, co nie? - mruknął z niezadowoleniem Christian.

- Nie przesadzaj, jest już ósma rano - powiedziała Marina, zerkając na swój kieszonkowy zegarek. Wampir spojrzał na nią spode łba.

- Dopiero ósma, to po pierwsze. A po drugie, jak zasnę w siodle to nie narzekajcie. Trzeba było mnie nie budzić, kiedyś bym was dogonił - rzucił pół żartem, pół serio, poprawiając dłonią swoje jasne włosy. Aurore wywróciła teatralnie oczami i pozostawiła tę uwagę bez komentarza.

- Ktoś wie chociaż, w którą stronę? - spytała z lekkim rozbawieniem Marina, tłumiąc potężne ziewnięcie. Podobnie, jak Christianowi brakowało jej jakiś ośmiu godzin do wyspania się. No, ale tak to już jest, jak w nocy zamiast spać, wymykasz się do jeziora, żeby trochę popływać. Syreny nie potrafią długo wytrzymać bez wody: gdy przez kilkanaście godzin nie mają z nią kontaktu, zaczyna im powoli odbijać.

- To wczorajsze zaklęcie jeszcze się będzie utrzymywać przez jakiś czas: teraz każe nam jechać przed siebie - powiedział Arthur, uśmiechając się szeroko.

- Skoro tak mówisz... Najwyżej będzie na ciebie - rzucił z ironicznym uśmieszkiem na twarz Christian, po czym wsiadł na swego czarnego wierzchowca. - Na co czekacie? Berło samo się nie znajdzie.

- Jakiś nagle zaangażowany się zrobił. Nie chcesz już wrócić się kimnąć? - spytała przekornie Lana, na co wampir odparł jej, posyłając spojrzenie spod uniesionej brwi:

- Przecież mówiłem, że utnę sobie drzemkę w siodle.

***

Cała piątka jechała przez rozległe równiny bez przerwy przeszło trzy godziny. I jechaliby dalej, gdyby na horyzoncie nie pojawiło się małe, zamieszkane przez elfy miasteczko, zwane Jeenel.[czyt.: dżianel] Wtedy Christian po prostu jak gdyby nigdy nic, zsunął się z grzbietu swojego czarnego wierzchowca i ruszył przed siebie.

- Ej, a ciebie gdzie znowu niesie, co?! - zawołał za nim Arthur, również zsiadając z konia. 

- Krew wzywa. Zaraz znajdę jakiegoś naiwniaka, zrobię co trzeba i wracam w try miga - rzucił mu wampir przez ramię.

- Przecież masz jeszcze butelkowaną - zauważyła Aurore, marszcząc brwi.

- Ale mam ochotę na świeżą. Jeszcze jakieś pytania? - odparował oschle Christian.

- Nie powinieneś marnować czasu, skoro masz jeszcze… pożywienie. Nie rozumiesz, że liczy się teraz każda sekunda i nie możemy pozwolić sobie na takie częste postoje? - powiedziała Aurore, posyłając mu oskarżycielskie spojrzenie. Christian denerwował ją całym sobą. Swoją arogancją, zuchwałością, złośliwością i narcyzmem. Swoje robił też fakt, że ona była elfem, a on wampirem: te dwie rasy żyły ze sobą, jak pies z kotem, nawet w czasie Przymierza.

- Słuchaj, królewno. Ratowanie świata swoją drogą, ale ja wcale nie zobowiązywałem się do głodówki. Powiedziałem, że nie mam ochoty na tą zimną z butelki i idę po nową, więc proszę, ogarnijcie się wszyscy - powiedział chłodno Christian, posyłając im spojrzenie z cyklu: "i tak zrobię, co chcę", zasalutował teatralnie i zniknął na jakieś półgodziny między niskimi, malowniczymi kamieniczkami miasteczka. Kiedy wrócił po tych trzydziestu minutach, cały zakrwawiony, bezceremonialnie wsiadł na siodło i ruszył przed siebie, zostawiając ich w tyle.

- Kto jeszcze ma ochotę skręcić mu kark i porzucić gdzieś w krzakach? - spytała Lana Sophia, unosząc rękę.

-Ja - zgłosił się znużonym głosem Arthur, a Aurore mu zawtórowała. Jedynie Marina bez słowa ruszyła za wampirem. Syrena była wpatrzona w niego, jak w objawienie. Zafascynowała ją jego tajemniczość... inność... Miała nadzieję, że podczas tej wyprawy uda jej się zyskać coś więcej niż Berło... Może jego serce? O ile w ogóle je ma... 

***

Deremin Avys, król państwa wampirów - Meridianu - a ojciec Christiana stał właśnie na tarasie swojego pałacu. Jego czerwone niczym krew oczy wpatrywały się w obsypane srebrnymi gwiazdami niebo. Płowe włosy monarchy rozwiewał chłodny, wieczorny wiatr. Czarna peleryna wytwornej szaty Deremina, również powiewała na wietrze, przez co wampir wyglądał teraz jak wielkie, ale dostojne zarazem ptaszysko, gotujące się do lotu. Obok liczącego sobie przeszło tysiąc pięćset lat władcy, stało dwoje innych wampirów. Kobieta i mężczyzna. Kobieta to królowa Ariana, druga żona Deremina. Pierwsza, królowa Helia, a matka Christiana, umarła, gdy książę miał zaledwie siedem lat. Ariana nigdy nie zastąpiła mu matki, która go osierociła. Właściwie nawet nie próbowała. Los Christiana mało ją obchodził. Interesowała ją tylko pozycja i bogactwo, które zdobyła poprzez poślubienie króla Meridianu. Oziębła macocha była niewątpliwie urodziwą kobietą, bowiem na żadną inną król nawet, by nie spojrzał. Od śmierci Helii, Deremin nie zakochał się już ani razu. Nie tak naprawdę. Zaczął szukać sobie kobiety, z którą dobrze jest się pokazać w towarzystwie. No i znalazł siebie wartą Arianę. Długie włosy królowej Meridianu spięte były na głowie w wysoki kok, ozdobiony diamentową tiarą. Kobieta miała na sobie długą suknię z karmazynowego jedwabiu. I oczywiście dużo biżuterii. Diamentowa kolia, diamentowe kolczyki, diamentowa bransoleta i również diamentowy pierścień. Obok Ariany i Deremina stał brat króla, Eremir, pełniąc jednocześnie funkcję Głównego Doradcy i Dowódcy Wojsk. Eremir był bardzo podobny do swego brata, podobnie jak Christian. Te same szkarłatne czy te same płowe włosy i podobna, postawna sylwetka. Można powiedzieć, że cała dynastia Careeve, z której wywodziła się ta trójka, przekazywała sobie z pokolenia na pokolenie te cechy.

- O co chodzi, bracie? - spytał Eremir, przyglądając się bacznie Dereminowi. 

- Już czas wprowadzić nasz plan w życie - powiedział król, umyślnie przeciągając sylaby, jakby chciał podkreślić każde wypowiedziane przez siebie słowo.- Są już wystarczająco daleko. Każ wysłać za nimi pościg. Na początek pięciu zabójców, a jeśli któryś polegnie, zastąp go innym. Nie możemy dopuścić, aby znaleźli Berło. Musimy także udawać, by nie wydało się, iż to nasza robota. Pozostałe z pięciu królestw mają pozostać nieświadome do końca. Poczekamy, aż na Zjednoczonym Erithel dokona się rozłam. Meridian będzie znów wolnym państwem, które zamiast udawać przyjaźni z fałszywymi elfami z Arnidell i całą resztą tej żałosnej hołoty, pobije ich wszystkich z pomocą naszych przyjaciół - smoczych ludzi i czarnoksiężników. Razem przejmiemy moc Berła i zapanujemy nad wszystkimi innymi rasami - powiedział z lodowatą satysfakcją w głosie wampirzy monarcha.

- Tyle to i ja wiem, bracie - rzucił krótko Eremir, machnąwszy z lekceważeniem ręką.- Chciałem wiedzieć, czy rozkazać naszym Tropicielom złapać tę bandę dzieciaków, czy od razu powybijać, aby się nie wydało? - spytał lekko.

- Zabić. Po co nam jeńcy? - prychnął król, posyłając bratu ironiczny uśmieszek. 

- Ależ Dereminie! Tam jest twój syn! Specjalnie go tam wysłałeś, żeby zginął? - spytała zdumiona Ariana. Nigdy nie obchodził jej los Christiana, ale nie troszczyć się o niego a życzyć mu śmierci, to dwie zupełnie inne rzeczy.

- Oczywiście, że nie po to - mruknął ze zniecierpliwieniem król. - Ja go tam nie wysyłałem, sam chciał jechać. Gdybym go nie puścił, wydałoby się to podejrzane, więc pozwoliłem mu jechać - Deremin wzruszył z porażającą wręcz obojętnością ramionami. Wampir zachowywał się zupełnie, jakby to nie o jego dziecko chodziło. Ariana zmieszała się nieco, ale postanowiła się nie wtrącać, no bo po co jej to? 

- Czyli mam rozumieć, że jak ich złapiemy, mamy wybić wszystkich? Christiana też? - upewnił się Eremir, a jego oczy błysnęły złowrogo.

- Daj mojemu synowi zadecydować. Jeśli będzie grzeczny i zechce zostawić tamte pospólstwo i stanąć przy moim boku, oszczędź go - odrzekł Deremin, zaciskając palce na balustradzie tarasu.

- A jeśli zacznie stawiać opór? - pytał dalej Eremir. Mężczyzna uśmiechał się leniwie przez całą rozmowę. Jego też niezbyt obchodził los tego chłopaka, nawet jeśli był on jego bratankiem. Ta zmowa przeciwko pozostałym państwom Zjednoczonego Erithel trwała już od dawna.

- Wtedy jak resztę skróć go o głowę. Nie potrzeby mi ani buntownik, ani następca. Mam zamiar żyć wiecznie. Denerwowało mnie, że Christian zaczął się pytać, kiedy przekaże mu koronę... Nie po to tyle krwi przelałem, aby tron utrzymać, żeby teraz mój synalek próbował mi go odebrać. 

- Masz rację - przyznał mu słuszność Eremir, odgarniając płowe włosy z czoła. - Skoro tyle zwlekałeś już z przekazaniem tronu, kto wie? Może do jego głowy przyszłaby myśl o odebraniu ci go siłą? Nigdy nic nie wiadomo.

- Ale to w końcu twój syn, Dereminie - wtrąciła niepewnie Ariana. Sama nie wiedziała, po co się w to miesza.

- Nie zaprzątaj sobie głowy polityką, moja droga - odparł jej król, składając na jej czerwonych wargach ognisty pocałunek. Eremir wywrócił oczami.

- Jeśli już skończyłeś te amory, wiedz, że idę posłać Tropicieli. Ta dzieciarnia nigdy nie odnajdzie Berła, a jak dobrze pójdzie, nie dożyje następnego tygodnia.

- Na taką odpowiedź liczyłem - powiedział zadowolony król, odrywając się na chwilę od swojej królowej.
Meridiane Falori 
___________________________________________________________
Co myślicie? Zdziwieni, że rodzinka Christiana maczała w tym wszystkim palce? Nie ma co, tylko pozazdrościć Christianowi krewnych xD Liczęna dużo komentarzy <3
PS WIEM, ŻE TO BARDZIEJ JEDEN WIELKI DIALOG, ALE TAKIE ROZDZIAŁY TEŻ MUSZĄ BYĆ XD
mój facebook [klik]
PS Chce podziękować Furt za sczytanie ;*

12 komentarzy:

  1. Dziękuje za powiadomienie. No chyba logiczne że czytam to opowiadanie, jak każde twojego autorstwa, no jedynie nie czytam Prophecy of Alamer bo i tak mam od groma blogów które czytam. Ale i na nie niedługo postaram się znaleźć czas :)

    Ło matulu! Ale akcja! Nigdy bym się nie domyśliła że ojciec Christiana będzie w to wszystko zamieszany. A teraz chce zabić go i jego towarzyszy... masakra. Rzeczywiście, tylko pozazdrościć rodzinki. Ale wydaje mi się że Ariana okaże się mądrą kobietą, wampirzycą, kobietą... no okaże się na tyle rozważna że jakoś ostrzeże Christiana i resztę i powie o zamiarach króla Meridianu. Boże, ale akcja...

    A teraz napiszę parę słów o pierwszej części rozdziału.
    Lana coraz bardziej mi się podoba. Już ją uwielbiam, ona jest moją mistrzynią! Kocham za: - Kto jeszcze ma ochotę skręcić mu kark i porzucić gdzieś w krzakach? - spytała Lana Sophia, unosząc rękę.
    No tak się zaśmiałam że chyba cały dom mnie usłyszał xD (a mam pokój na piętrze). Mam taką bekę że aż szok! Christian taki rebel. Ma zimną krew w butelce ale woli ciepłą, więc pomorduje elfy, których nie lubi i się naje. Nie ma to jak racjonalne podejście do życia. I jeszcze Marina się w nim zakochała. O matulu! Zostaje życzyć powodzenia.

    Już za niedługo będzie walka, na którą czekam jak na zbawienie.
    Pozdrawiam i duuuuużo weny życzę,
    Elfik JoWita

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieźle. Czego jak czego, ale tego się nie spodziewałam :P
    Powodzenia życzę tej wyprawie, bo chyba się zdziwią jak ich ktoś zaatakuje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział CUDOWNY :) . Nigdy bym nie wpadła na to że to król wampirów ukradł berło, świetny zwrot akcji. Lana i Christian naprawdę mnie rozbawili. Mam nadzieje że szybciutko napiszesz nowy rozdział bo już nie mogę się doczekać <3.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Przeczytałam jeszcze w szkole, ale nie miałam jak skomentować, więc wracam :)
    Rozdział świetny! Masz niesamowite pomysły - aż dziw, że nic nigdy się nie powiela choć w małym stopniu. Zawsze masz coś świeżego do pokazania, coś, co jest fajnie napisane i dopracowane, pisane od serca.
    Tak, tym rozdziałem zaskoczyłaś, myślę, wszystkich. Kompletnie się czegoś takiego nie spodziewałam - że już tak szybko wyjawisz parę tajemnic. Sądziłam, że trochę poopisujesz, jakieś przygody może ich w podróży - a mam nadzieję, że takie będą!
    Cóż, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział! I na spotkanie naszej piątki z zabójcami :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, nie wpadłabym na to, że ojciec Chrisa może chcieć go zabić ani spiskować przeciw Przymierzu. Jestem ciekawa, jak postąpi Chris w tej sytuacji. Mam dwie teorie:
    1. Nie pójdzie z nimi, bo przyjaciele są najważniejsi.
    2. Pójdzie, ale potem będzie spiskować przeciw ojcu i nie pozwoli na śmierć swoich towarzyszy.
    Mam szczerą nadzieję, że nie zgadłam w żadnym przypadku ;).
    Czekam na walkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mraucikkkk ! Pozazdrościć Chrisowi. Rozdział wspaniały , kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ulala...
    Nie zazdroszcze Christianowi takiej rodzinki.
    W niemały szok wprawiła mnie wieść o chęci zabujstwa przedstawicieli erthiel.
    Czyżby szykowały się romansiki?? :D
    Arthur z Laną Sophią i może Christian z Marine :) tylko Aurore została sama :(
    Jak każdy wampir Christian woli krew w tęperaturze 36.6, a nie butelkowaną i to zimną :)
    Pozdrawiam i czekam na NEXT'a!!! :*
    P.S. Życze ddduuużżżooo weny :*Pat ka :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wierze on myśli tylko o władzy wspołczuje mu takiej rodzinki :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Od początku nie lubiłam tych wampirów, wydawali mi się jacyś fałszywi. Chociaż współczuję Christianowi krewnych. Ciekawe jak sobie poradzą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam nadzieję że wampir będzie z syreną!
    A Lana z Arthurem.
    A Aurore z Draconsem
    Rozdział świetny.
    Wredne wampiry!
    Czytam dalej
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejcia! Przeszłaś samą siebie! Nie mówię o rozdziale ale o treści XDD Znam cię kchana, dopiero się rozkręcasz, ale te fałszywe pijawki mnie zaskoczyły! :D Nieźle! <3

    OdpowiedzUsuń